Jak to nie macie schabowego? Polak na wakacjach.
Stereotypy, stereotypy… kto nie padł ofiarą ich uroku? Mózg ludzki lubi upraszczać, stąd często oceniamy innych po pozorach. Niestety, czasem sytuacja ulega zmianie i to my jako nacja jesteśmy poddawani krytyce. Czy na pewno sprawiedliwej? Czy typowy Polak na wakacjach, to Janusz z Grażynką u boku? Zobaczcie, co myślą o nas przedstawiciele innych krajów, branży turystycznej, oraz… sami Polacy.
Jesteśmy towarzyscy i rozrywkowi… czasem za bardzo
Pamiętajcie ten post o stereotypach polsko-węgierskich? W ankiecie nasi bratankowie wystawili nam bardzo wysoką notę w kategorii “imprezowicze”. Takie myślenie nie wzięło się znikąd. Kochamy się bawić, czasami do upadłego i do rana. Nie tylko na weselach w kraju, ale również na wycieczkach. Jedna z koleżanek z biura, podczas wyprawy do słonecznej Italii narzekała na hałasy pod oknem apartamentu. Kiedy, po godzinie, zdecydowała się wreszcie wyjść na balkon i zwrócić uwagę, ku swojemu zdumieniu odkryła, że to nie Włosi krzyczą pod jej oknem… a krajanie z turnusu.
Polak na urlopie potrafi (i wymaga!)
Michał z jeden z naszych partnerów opowiada, że nikt nie potrafi tak czepiać się szczegółów oferty, jak właśnie Polacy. Często to szczegóły, które istnieją tylko w głowach urlopowiczów. Klimatyzacja jest zawsze za głośna, a obrus na stole w restauracji niewystarczająco biały – śmieje się Michał. Po chwili dodaje: Zawsze staramy się spełnić życzenia naszych gości, ale czasami po prostu rozkładamy ręce, bo nie jesteśmy w stanie zapewnić na przykład wybranej marki piwa w ramach pakietu all inclusive, który kupili goście. Polacy są postrachem obsługi i żywą legendą w niejednym obiekcie!
Za zimno, za ciepło, za tłoczno…
Urlop nie jest po prostu udany, zawsze znajdzie się coś, na co warto ponarzekać. Najlepiej głośno i wyraźnie. Jeden z naszych kolegów opowiadał, jak pół jego turnusu powtarzało, że zmarnowali pieniądze, wyjeżdżając do miejsca, gdzie nic się nie dzieje i nic nie ma. Informacje o tym, że obiekt mieści się na spokojnym odludziu były oczywiście zawarte w ofercie, ale nie uchroniło to reszty wycieczki przed dwoma tygodniami utyskiwania. Do tego standardowe marudzenie: jak jest ciepło to nie można wytrzymać tego skwaru, ale kiedy pojawi się na niebie kilka chmur, ludzie załamywali ręce i mówili o porażce i nieprzewidywalnej pogodzie.
Jak to nie macie schabowego?
Wyjeżdżając poza granice naszego wspaniałego kraju (w końcu, jak głosi nasz hashtag #polskajestpiękna!) polski turysta musi zmierzyć się z faktem, że nie podaje się tam klasycznych dań. Najczęściej w hotelach i obiektach podaje się miks potraw kontynentalnych i lokalnych, ale wielu gości to nie zadowala. Nie mówimy tu wcale o egzotycznych azjatyckich smakach! Polscy turyści nagminnie narzekają głośno na to, że np. we Włoszech… nie podają rosołu, kotletów, albo czegokolwiek, co mieści się w kategorii “normalnego jedzenia”, zajadając się frytkami i ignorując pyszne pasty i włoskiego grilla.
A może jeszcze więcej wina?
Słyszeliście kiedyś o opcji soft all-inclusive? Nie? Nic dziwnego! Niestety oferuje się ją głównie Polakom i Rosjanom. Znacząco różni się od standardu znanego na poczciwym all-inclusive. Oferuje bardzo ograniczone napoje. Często jest to na przykład wino do obiadu i woda, herbata i inne softy cały dzień, bez alkoholu i drinków. Nie udało nam się uzyskać żadnego oficjalnego komentarza, ale w kuluarach można usłyszeć, że obiektom zwyczajnie nie opłaca się robić inaczej. To krzywdzące i niesprawiedliwe, kiedy z powodu narodowości ktoś próbuje traktować nas jak gościa drugiej kategorii. Ale Polak potrafi. Często goście radzą sobie, przemycając małpki do baru i dolewając różne wytrawne trunki do darmowej coli… co nie przysparza nam popularności wśród hotelarzy.
A czy wy macie na sumieniu jakieś grzeszki, albo spotkaliście z takim zachowaniem na wakacjach? Dajcie znać w komentarzach!